Kawał: Facet w barze uczy się francuskiego

Żona ma mi za złe, że chodzę na piwo do baru. Nie wie, że jeden znajomek jak mu postawię browara, uczy mnie tam języka obcego, konkretnie francuskiego.

Ci Francuzi nie dość, że nauczyli się od nas Polaków jeść widelcem, to jeszcze – jak mi wyjaśnił kolega od kufla – swoje francuskie słowa utworzyli od polskich!

Jak mi powiedział, do polskiego wyrazu dodają przedrostek „le” i już mają gotowe francuskie słowo. Na początku mu nie wierzyłem, ale pokazał mi oryginalną francuską gazetę Le Figaro, a ja sobie natychmiast przypomniałem, jak w podstawówce pani od śpiewu zabrała naszą klasę do miasta, na przedstawienie „Wesele Figara”.

Stąd musi być prawda z tym „le”. Dzisiaj na przykład nauczyłem się takich francuskich słówek (podaję od razu z tłumaczeniem na polski):

lemur – ściana,
legary – naczynia,
letarg – bazar,
leniuch – węch,
leszczyny – mocz
lewar – wrzątek,

leżak – student,
lecieć – dozorca,
leniwy – pola,
lepiej – śpiewaj,
lećmy – motyle,
lepianka – materac,

lenić – sznureczek,
lewkonia – robić kogoś na szaro,
lepik – kolor w kartach,

lekarka – delikatne upomnienie
A to się moja ślubna zdziwi, jak jej kiedyś zasunę zdanko po francusku!