Wpada mężczyzna do knajpy, siada przy barze, zamawia setkę i cały czas pod nosem mruczy: „Pie…lony Matiz, pie…lony Matiz”
Barman mu nalewa wódki, potem następną lufę i w końcu się pyta:
– Co się stało że pan taki zdenerwowany, ma pan Matiza i zepsuł się czy może wypadek jakiś?
Na co klient odpowiada:
– Jaki k…wa Matiz, ja TIRem jeżdżę, przydrzemałem na trasie i do rowu wjechałem. Podjeżdża do mnie jakiś goguś-laluś małym autkiem, Matizem i pyta czy mi pomóc. Patrzę na tego idiotę i pytam jak chce mi pomóc.
A on mówi że ma w bagażniku linkę holowniczą, podczepi ją do mojego TIRa i wyciągnie mnie z rowu. Patrzę na tego idiotę i mówię: „Ku…wa, Matizem pan chcesz mnie wyciągnąć?!
Jak się to panu uda, to tutaj w tym rowie panu laskę zrobię”.
Barman pyta:
– I co, i co?
– Pie…lony Matiz….