Nie wiedziałam, że jestem w ciąży, aż zaczęłam rodzić. Prawda, którą odkryłam, zaskoczyła nawet lekarzy…
Był to zwyczajny dzień. Miałam 22 lata, właśnie skończyłam studia, planowałam przyszłość, pracę, podróże. Nigdy nie sądziłam, że w moim życiu może wydarzyć się coś tak niewyobrażalnego. Tego dnia obudziłam się z bólem brzucha. Pomyślałam, że to coś, co zdarza się każdej kobiecie – może stres, może przemęczenie. Ból jednak stawał się coraz silniejszy, aż w końcu nie mogłam dłużej go ignorować.
Pojechałam do szpitala, myśląc, że to jakaś infekcja albo coś związanego z układem pokarmowym. Pielęgniarki szybko zaprowadziły mnie na badania, a ja leżałam tam, zmagając się z narastającym bólem, nie wiedząc, co się dzieje. Wtedy pojawił się lekarz, spojrzał na mnie i powiedział coś, co brzmiało jak z innego świata.
– Proszę pani, rodzi pani.
Byłam w szoku. Rodzę? Jak to możliwe? Przecież nie byłam w ciąży! To przecież nierealne! Nigdy nie miałam żadnych wyraźnych objawów, które mogłyby na to wskazywać. Może mój brzuch był nieco większy, ale zrzucałam to na zbyt szybkie tempo życia – stres, niezdrowe jedzenie, brak ruchu. Nie przytyłam znacząco, a moje ciało wyglądało właściwie tak, jak zawsze. Myśli przebiegały mi przez głowę jak oszalałe, ale nie miałam czasu, by się nad tym zastanawiać. Zanim zdążyłam w pełni zrozumieć, co się dzieje, poczułam pierwsze skurcze porodowe.
Jak mogłam tego nie zauważyć?
Zastanawiacie się pewnie, jak to możliwe, że przez dziewięć miesięcy nie wiedziałam, że jestem w ciąży? Ja sama nie mogłam tego pojąć. Miałam miesiączki – może nieregularne, ale były. Brzuch nie wydawał się większy w sposób, który mógłby mnie zaniepokoić. Pracowałam, ćwiczyłam, chodziłam na imprezy, żyłam tak, jak każda młoda kobieta w moim wieku. Żadnych mdłości, żadnych typowych oznak ciąży.
Gdy lekarze zaczęli mi tłumaczyć, że takie przypadki, choć rzadkie, się zdarzają, trudno było mi w to uwierzyć. Niektóre kobiety mają tzw. „ukrytą ciążę”, która nie daje żadnych wyraźnych objawów. To właśnie mnie spotkało. Ale co z dzieckiem? Przez całą ciążę nie przygotowałam się w żaden sposób, nie dbałam o siebie tak, jak powinna dbać przyszła mama. Co, jeśli coś było nie tak?
Poród i spotkanie z moim dzieckiem
Nim zdążyłam w pełni zrozumieć, co się dzieje, byłam już na sali porodowej. Wszystko działo się tak szybko, że nie miałam nawet czasu na lęk. Lekarze działali sprawnie, a ja – choć wciąż byłam w szoku – zrozumiałam, że muszę to przejść, choćby nie wiem co.
Po kilku godzinach usłyszałam pierwszy płacz mojego dziecka. To była dziewczynka. Mała, zdrowa, pełna życia. Kiedy położono ją na moich piersiach, ogarnęło mnie uczucie, którego nie potrafię opisać. To było totalne zaskoczenie, ale jednocześnie ogromna miłość. Chociaż nie byłam gotowa na to, co się wydarzyło, od razu wiedziałam, że ona jest częścią mnie.
Nowa rzeczywistość
Po porodzie musiałam szybko odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nie miałam wózka, ubranek, żadnych rzeczy dla dziecka – przecież nie wiedziałam, że jestem w ciąży! Musiałam przystosować się do macierzyństwa z dnia na dzień, zupełnie nieprzygotowana. Rodzina i przyjaciele byli w takim samym szoku jak ja, ale wszyscy pomagali, jak tylko mogli.
Byłam przerażona, ale jednocześnie szczęśliwa. Moja córka przyszła na świat w najbardziej niespodziewany sposób, ale stała się dla mnie wszystkim. Czasem wciąż myślę o tym, jak to się mogło stać – jak mogłam przez dziewięć miesięcy nie wiedzieć, że pod sercem noszę małą istotę. Ale życie lubi zaskakiwać w najdziwniejszy sposób.
A Ty, co byś zrobił?
Czy zdarzyło wam się kiedyś doświadczyć czegoś, co całkowicie wywróciło wasze życie do góry nogami? Jak zareagowalibyście, gdybyście znaleźli się w takiej sytuacji jak ja? Dajcie znać w komentarzach na naszym Facebooku, jak wy byście się odnaleźli w tym szalonym momencie życia!