Moja mama ma dobre serce, jednak kiedy jej sąsiadka to zaczęła wykorzystywać – nie wytrzymałam….

Marta uwielbiała odwiedzać swoją mamę. To był zawsze moment na oddech od codziennego biegu, chwilę spokoju i domowej atmosfery, której brakowało jej na co dzień. Jej mama była osobą wyjątkową – serdeczną, zawsze gotową pomagać innym, a przy tym skromną i nigdy nie narzekającą. Jednak tego dnia, kiedy usiadły przy herbacie w małej kuchni, coś było inaczej.

Marta zauważyła, że mama wyglądała na zmęczoną, bardziej niż zazwyczaj. Zapytała ją, co się dzieje, ale mama, jak to miała w zwyczaju, uśmiechnęła się i machnęła ręką, próbując zbyć temat. Marta jednak nie dawała za wygraną.

– Mamo, widzę, że coś jest nie tak – powiedziała. – Co się stało?

„Cicha opowieść o wykorzystywaniu”

Po kilku chwilach ciszy, mama w końcu westchnęła i zaczęła opowiadać. Okazało się, że sąsiadka – pani Zofia, z którą jej mama przyjaźniła się od lat, zaczęła coraz częściej zwracać się o „drobne” przysługi. Na początku były to zwykłe rzeczy: zakupy, gdy nie miała czasu, opieka nad kotem, gdy wyjeżdżała na kilka dni. Mama Marty chętnie pomagała, jak zawsze.

Jednak z czasem przysługi zaczęły się mnożyć. Sąsiadka zaczęła prosić o coraz większe rzeczy – o zawożenie jej na wizyty lekarskie, o pomoc w porządkach, a nawet o opiekę nad wnuczką, gdy ta przyjeżdżała na weekend. Każde z tych żądań było coraz bardziej wymagające, ale mama Marty, z jej dobrocią i chęcią niesienia pomocy, nie potrafiła odmówić.

– Zosia prosi o tyle rzeczy – powiedziała mama, patrząc na swoje ręce. – Czasem nie wiem, jak sobie z tym poradzić, ale przecież to sąsiadka. Co miałabym powiedzieć? Że nie mogę?

Marta zacisnęła usta. Nie mogła uwierzyć, że mama była tak wykorzystywana, a do tego czuła, że nie ma prawa odmówić.

„Granice dobrego serca”

– Mamo, ale to już nie jest normalne! – Marta nie wytrzymała. – Przecież to nie są drobne przysługi, to wykorzystywanie! Nie możesz po prostu ciągle jej pomagać, nie myśląc o sobie.

– Wiem, kochanie, ale… Zosia nie ma nikogo innego, kto by jej pomógł – tłumaczyła mama. – Nie chcę być dla niej nieuprzejma.

– Nie chodzi o bycie nieuprzejmą, mamo – Marta zaczęła coraz bardziej podnosić głos, choć próbowała się opanować. – Chodzi o to, że ona zaczęła traktować cię jak osobistą służącą. A co z tobą? Kiedy ostatni raz miałaś czas dla siebie?

Marta czuła, jak narasta w niej gniew. Dobroć jej mamy była wykorzystywana przez kogoś, kto bezwstydnie nadużywał jej serdeczności. Sąsiadka nie miała żadnych skrupułów, żeby prosić o coraz więcej, wiedząc, że mama Marty nigdy nie odmówi.

„Postanowienie Marty”

Marta wiedziała, że musi coś z tym zrobić. Nie mogła pozwolić, żeby jej mama ciągle poświęcała siebie dla kogoś, kto nie potrafił tego docenić.

– Musimy ustalić granice, mamo – powiedziała stanowczo. – Pomożemy pani Zofii, ale tylko wtedy, kiedy to będzie naprawdę konieczne. Nie możesz poświęcać swojego czasu, zdrowia i energii dla kogoś, kto cię bez skrupułów wykorzystuje.

Mama spojrzała na Martę z wdzięcznością, choć widać było, że nie jest jej łatwo przyznać, że problem faktycznie istnieje. Wiedziała, że Marta ma rację, ale wciąż miała w sobie to poczucie, że „trzeba” pomagać. Marta zrozumiała, że zmiana podejścia nie przyjdzie od razu, ale pierwszy krok został zrobiony.

„Nowe granice”

Następnego dnia Marta postanowiła osobiście porozmawiać z sąsiadką. W grzeczny, ale zdecydowany sposób wytłumaczyła, że jej mama nie będzie w stanie wykonywać wszystkich tych przysług. Była stanowcza, ale uprzejma, stawiając granice tam, gdzie powinny być od początku.

Zaskoczona sąsiadka nie wiedziała, co powiedzieć. Może nie spodziewała się, że ktoś w końcu postawi jej ograniczenia, ale Marta wiedziała, że jej mama zasługuje na więcej – na szacunek, czas dla siebie i swoje zdrowie.

Czy zdarzyło się wam, że ktoś z waszych bliskich był wykorzystywany przez innych? Jak byście zareagowali w takiej sytuacji? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!