Skąpa żona odmawiała wydania choćby złotówki. Prawdziwy powód oszczędzania zaskoczył całą rodzinę…

Zosia nigdy nie była kobietą, która lubi wydawać pieniądze. Od kiedy Marek ją poznał, wiedział, że ceni sobie każdy grosz. Ale to, co na początku wydawało się zaletą, z czasem przerodziło się w prawdziwą obsesję. Zamiast cieszyć się życiem, Zosia wolała unikać wszelkich wydatków. Jej ubrania były cerowane po kilka razy, a w lodówce często znajdowały się jedynie podgniłe warzywa, które inni dawno wyrzuciliby na śmietnik.

Każdy dzień przypominał dla niej walkę o przetrwanie. Marek wielokrotnie próbował zrozumieć, dlaczego jego żona odmawia wydania nawet złotówki na rzeczy, które mogłyby poprawić jakość ich życia. Gdy zapytał o to raz, usłyszał tylko: „Nie możemy pozwolić sobie na luksusy, musimy odkładać na ciężkie czasy”.

Mimo to, Marek wiedział, że pieniędzy im nie brakowało. Zarabiali dobrze, mieli wspólne oszczędności, ale Zosia żyła, jakby każdy dzień był ostatnim. W ich małżeństwie zaczęły narastać napięcia. Każda rozmowa o finansach kończyła się kłótnią, a Zosia stawała się coraz bardziej tajemnicza.


Tajemnica skąpstwa Zosi

Jednego dnia, kiedy Zosia wróciła z miasta, Marek nie mógł już dłużej wytrzymać napięcia. Próbował być cierpliwy, ale oszczędzanie Zosi zaczynało go przytłaczać.

– Zosia, co się dzieje? – zapytał, gdy znowu zobaczył ją wracającą z torbą z podgniłymi warzywami. – Dlaczego nie możemy normalnie żyć? Dlaczego musisz ciągle oszczędzać, jakbyśmy byli na skraju bankructwa?

Zosia spojrzała na niego, ale tym razem coś w jej oczach było inne. Była zmęczona. Wiedziała, że prawda w końcu wyjdzie na jaw, ale nie chciała jeszcze jej ujawniać.

– Nie zrozumiesz, Marek. To nie takie proste – odpowiedziała, ale Marek nie miał zamiaru odpuszczać.

– Przestań mówić, że nie zrozumiem! Mamy oszczędności, a ty traktujesz nas, jakbyśmy musieli żebrać na ulicy! – Marek uniósł głos. – Albo mi powiesz, co się dzieje, albo nie wiem, co dalej będzie z naszym małżeństwem!

Zosia wzięła głęboki oddech, po czym wstała od stołu. Opuściła głowę, jakby nosiła na ramionach ogromny ciężar, którego nie mogła już dłużej unieść.


Niespodziewany list

Kilka dni później Marek znalazł w skrzynce pocztowej dziwną kopertę zaadresowaną do Zosi. Był to list z banku, a w środku znajdował się dokument informujący o dużej sumie, która niedawno została przelana na tajemnicze konto. Marek nie wiedział, co o tym myśleć. Zaczynał podejrzewać, że jego żona coś przed nim ukrywa – coś poważniejszego niż długi lub problemy rodzinne.

Tego wieczoru Marek, trzymając list w rękach, znowu stanął przed Zosią. Tym razem postanowił zagrać va banque.

– Co to jest, Zosia? – zapytał, pokazując jej kopertę. – Co to za konto, na które przelewasz nasze pieniądze?

Zosia pobladła. Była pewna, że Marek nigdy nie dowie się o jej tajemniczym funduszu. Spojrzała na niego, a jej oczy zaczęły napełniać się łzami.

– Muszę ci coś wyznać, Marek – powiedziała cicho, jej głos drżał. – Odkładałam te pieniądze na coś, o czym nigdy ci nie powiedziałam.

Marek wpatrywał się w nią z narastającą frustracją. Zosia zawsze była tajemnicza, ale to, co właśnie usłyszał, wzbudziło w nim niepokój. Czy jego żona miała jakieś drugie życie? Ukrywała przed nim długi? A może miała kogoś innego? Jego wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach.


Zdradziecka prawda

– O co chodzi, Zosia? – Marek z trudem powstrzymywał emocje. – Na co przeznaczasz nasze oszczędności?

Zosia usiadła na kanapie, a łzy zaczęły spływać jej po policzkach.

– Marek… – zaczęła łamiącym się głosem. – Ja nie oszczędzałam dla nas. Odkładałam te pieniądze, bo… bo mam syna.

Marek zamarł. Przez kilka sekund nie mógł wydusić z siebie słowa. Syn? Jaki syn?

– Co ty mówisz? – zapytał cicho, choć w jego głowie kłębiło się tysiące myśli.

– Zanim się poznaliśmy… miałam krótki romans. Zaszłam w ciążę, ale bałam się powiedzieć rodzicom. Oddałam dziecko do adopcji. Myślałam, że to koniec, że nigdy więcej nie będę musiała o tym mówić. Ale kilka lat temu mój syn mnie odnalazł. Jest w trudnej sytuacji, ma długi… nie mogłam go zostawić bez pomocy.

Marek nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Całe ich życie, cała ich wspólna przyszłość oparta była na kłamstwie. Zosia ukrywała przed nim syna, a teraz wszystkie ich oszczędności były przeznaczone na ratowanie jego życia. Marek poczuł, jakby świat zawalił mu się na głowę.


Co byście zrobili?

Czy Marek powinien wybaczyć Zosi to wieloletnie kłamstwo? Czy postąpiliście inaczej, gdybyście byli na jego miejscu? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, co sądzicie o tej historii!