Córka zjawiła się z chłopakiem i zaproponowała, żebym zamieszkała w salonie. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam
Kiedy tego ranka usiadłam przy stole z filiżanką herbaty, nie miałam pojęcia, że za chwilę moje życie przewróci się do góry nogami. Drzwi otworzyły się gwałtownie, a do mojego mieszkania wkroczyła moja córka, Emilia, trzymając za rękę swojego nowego chłopaka, który wyglądał na nieco… zagubionego. Już sam fakt, że nie uprzedziła mnie o wizycie, był podejrzany, ale to, co powiedziała, przeszło moje najśmielsze wyobrażenia.
„Mam dla Ciebie niespodziankę”
– Mamo, mamy coś ważnego do omówienia – zaczęła Emilia, rozglądając się po salonie. – Zdecydowaliśmy, że razem zamieszkamy, a ty… – przerwała, jakby wahała się, czy dokończyć myśl.
Popatrzyłam na nią podejrzliwie. Nie spodziewałam się, że temat przejdzie w coś takiego.
– Chcielibyśmy, żebyś zamieszkała w salonie – wypaliła nagle, kompletnie ignorując mój szok. – Bo przecież twój pokój… jest nam potrzebny.
Nie byłam pewna, czy dobrze słyszę. Miałam wyprowadzić się z własnego pokoju, żeby moja córka mogła stworzyć sobie i swojemu chłopakowi „wygodny kąt”? Czy to jakiś żart?
Cisza przed burzą
W pokoju zapadła cisza. Starałam się nie wybuchnąć, choć wewnątrz mnie narastała fala gniewu. Jak mogła tak po prostu zakładać, że ustąpię miejsca w moim własnym domu?
– Emilia, czy ty słyszysz, co mówisz? – zapytałam spokojnie, chociaż w środku wrzałam. – Mieszkam tu od lat. To mój dom. A teraz chcesz, żebym zrezygnowała z mojego pokoju, żebyś ty mogła wygodnie mieszkać z chłopakiem?
– Mamo, nie dramatyzuj – odparła z irytacją, jakbym była jedynie przeszkodą w jej planach. – Ty przecież i tak głównie siedzisz w kuchni albo oglądasz telewizję. Salon będzie dla ciebie idealny.
Chłopak Emilii stał z boku, jakby nie wiedział, co robić, ale nie odezwał się ani słowem.
Kłótnia, której nie dało się uniknąć
Nie wytrzymałam. Wybuchłam.
– Ty naprawdę nie widzisz, jak absurdalne jest to, co mówisz? – uniosłam głos, nie przejmując się już konwenansami. – Wiesz, co? Jeśli tak bardzo chcesz mieć swój własny kąt, to może lepiej znajdźcie swoje mieszkanie zamiast próbować wyrzucić mnie z mojego pokoju!
– Dlaczego zawsze musisz być taka samolubna?! – Emilia podniosła głos. – To dla mnie ważne! Chcę zacząć nowy etap w życiu! A ty… ty zawsze tylko myślisz o sobie!
Słowa córki uderzyły mnie mocniej, niż bym chciała przyznać. Jak to możliwe, że ktoś, kogo kochałam tak bardzo, mógł być tak niewdzięczny? Zawsze starałam się dać jej wszystko, co najlepsze, a teraz… oto, jak mi się odwdzięczała.
Decyzja, która zmieniła wszystko
Po godzinach kłótni, oskarżeń i łez, podjęłam decyzję. Oczywiście, nie zamieszkałam w salonie. Powiedziałam Emilii, że jeśli chce zamieszkać z chłopakiem, musi to zrobić na swoich zasadach, nie moich. Dałam jej czas na przemyślenie tego, co powiedziała, i odesłałam ich oboje do drzwi.
Czy to była dobra decyzja? A może powinnam była spróbować jeszcze raz porozmawiać z nią na spokojnie?