Lekarka z hospicjum: „Prawie każdy prosi o to samo, zanim odejdzie” – poruszające wyznanie
Dr Anna, lekarka z wieloletnim doświadczeniem w opiece paliatywnej, opowiedziała w jednym z wywiadów o tym, co dzieje się za drzwiami hospicjum – miejscu, gdzie codziennie towarzyszy się ludziom w ich ostatnich chwilach życia. Jej słowa chwytają za serce i skłaniają do refleksji.
Umierający nie proszą o bogactwo ani sukcesy
– Prawie nikt nie wspomina o pieniądzach, awansach czy samochodach. Ludzie w hospicjum myślą o zupełnie innych sprawach – mówi dr Anna. – „Najczęściej proszą o jedną, bardzo prostą rzecz: chcą jeszcze raz zobaczyć bliskich. Chcą, by ktoś ich potrzymał za rękę, żeby powiedzieć 'kocham’ albo 'wybaczam’”.
Cisza, bliskość i pojednanie
Jak podkreśla lekarka, najważniejsze dla większości pacjentów w hospicjum są:
- Obecność bliskich osób, choćby przez chwilę, nawet jeśli kontakty były wcześniej trudne.
- Cisza i spokój, bez niepotrzebnych rozmów – samo to, że ktoś jest, często wystarcza.
- Możliwość powiedzenia tego, co dotąd było tłumione – skruchy, przeprosin, pożegnania.
– „Niektórzy trzymają w sobie przez całe życie ból, którego nigdy nie wyrazili. I dopiero pod koniec, gdy nie ma już siły na udawanie, te emocje wychodzą” – dodaje.
„Czego ludzie żałują najczęściej?”
Z rozmów z pacjentami dr Anna zauważyła powtarzający się motyw:
- „Żałuję, że pracowałem za dużo i za mało byłem z rodziną”.
- „Szkoda, że nie powiedziałem częściej, że kocham”.
- „Nie powinienem się tak długo gniewać i milczeć”.
Słowa, które najczęściej padają przed śmiercią
– „Kiedyś próbowałam je spisywać” – mówi lekarka. – „Najczęściej są to zwykłe, ale najważniejsze słowa: ‘dziękuję’, ‘kocham cię’, ‘przepraszam’. To, co naprawdę się liczy, zawiera się właśnie w tych trzech.”
Wnioski na życie
Historie z hospicjum pokazują, że życie to nie wyścig, ale relacje. To, co zostaje na końcu, to nie majątek, a ciepło drugiego człowieka.
– „Czasem ktoś trzyma mnie za rękę i mówi: 'Proszę mi obiecać, że powie pani ludziom, żeby się nie bali kochać i mówić o tym’. Więc teraz to robię” – kończy dr Anna.