Kawał dnia: Pan Bóg na pustyni

Dawno dawno temu zszedł Pan Bóg na spacer po pustyni i trafił do jakiegoś miasta. Podszedł do mieszkańców i zaproponował
– Mam dla was przykazanie
– A jakie?
– Nie zabijaj.

– No coś ty! My Hetyci żyjemy z wojen. Potrafimy tylko wytapiać żelazo i walczyć. Bez zabijania nasz naród zginie.
Poszedł Bóg dalej i trafił do następnego miasta.
– Mam dla was przykazanie – rzekł do mieszkańców

– A jakie?
– Nie cudzołóż.
– To chyba jakieś żarty. W naszej świątyni są najlepsze ladacznice. Wszystkie nacje przyjeżdżają do nas się zabawić.

Bez cudzołóstwa pomrzemy w nędzy.
W trzecim mieście Bóg spróbował jeszcze inaczej
– Mam dla was przykazanie – nie kradnij.
– To jak mamy żyć – nie da się handlować z Syryjczykami nie kradnąc.

Nieco przybity Pan Bóg wrócił na pustynie. Jacyś Żydzi paśli tam swoje stada. Zrezygnowany Bóg spytał
– Chcecie mieć jakieś przykazania?

– Drogo?
– Za darmo.
– A to byśmy z dziesięć wzięli.